header imageheader imageheader image

Warcraft – Trylogia Sunwell tom 1

Adam Dąbrowski

Tom 1 – „Smocze Łowy”

warcraft_01-okladkawarcraft_01-p01

Wkraczamy w „Trylogię Sunwell”, w świat „Warcrafta”. Towarzyszyć nam w tej podróży będą szczęk oręża, smutne widoki pogorzelisk, nadludzkie poświęcenie, przyjaźń i nienawiść, intrygi, zemsta, duma i gniew. To zestawienie, jakże charakterystyczne dla heroic fantasy, obudzi na pewno wiele miłych wspomnień w amatorach gry komputerowej. Historia rozpoczyna się kilkustronicowym wprowadzeniem w dzieje świata. Tekst wydaje się przydługi (ach to lenistwo czytelnicze), ale zgrabnie kreśli przed czytelnikiem zarys historyczny i społeczny uniwersum, w którym toczy się akcja. Dla wszystkich (łącznie z niżej podpisanym), którzy nie znają na pamięć drzew dynastycznych wszystkich władców świata „Warcrafta” i wysokości plonów w największych księstwach od czasu Zdrady Deathwinga, będzie to miłe odświeżenie znajomości tych fantastycznych realiów.

Richard A. Knaak i Jae-Hwan Kim poprowadzą nas następnie w opowieść o błękitnym smoku o dźwięcznym imieniu Kalec (trochę to w naszym języku kulawe imię – w najlepszym przypadku kojarzy się z „kalaniem”), drużynie, która się wokół niego zbierze i tajemniczych mocach, które rożne strony różnych konfliktów będą starały się kontrolować. Na razie Kalec mknie tuż nad ośnieżonymi, postrzępionymi górami nieświadom tego, że krasnoludzki łowca smoków Harkyn Gryvstone otrzymał właśnie zlecenie, żeby się go pozbyć. I to wszystko dozwolone od trzynastego roku życia. ;)

Kanwą opowieści jest znana wszystkim fanom gier fabularnych i fantasy w ogóle – drużyna. Atmosfera, którą znamy z wielogodzinnych sesji przed monitorem została skutecznie wskrzeszona. Tworzona jest w sposób bardzo klasyczny: dobro i zło – biel i czerń są wyznaczone dość dokładnie, nieliczne odcienie szarości nikną wobec uporządkowanego systemu wartości, które prezentują bohaterowie. Taki szarawy jest na przykład krasnoludzki łowca, który kieruję się żądzą zemsty – uczuciem odległym bohaterom wyidealizowanym. Oczywiście znajdą się liczne niesnaski i spory, ale wspólny wróg i zadanie wydają się być ważniejsze. W kolejnych tomach może się okazać, że bohaterowie skrywają jakieś przerażające sekrety i wcale nie są tacy fabularnie spłaszczeni. Na razie tego nie widać i miejmy nadzieję, że autor ma kilka asów w rękawie i czeka z nimi na dogodny moment. Jeżeli niespodzianki takie jak te, które zaskakiwały w grze komputerowej (słynna zdrada Arthusa w Warcrafcie 3 chociażby) znajdą się także na papierze, to można tego oczekiwać.

warcraft_01-p02warcraft_01-p03

Kreska jest bardzo udana. Wiele obrazków mile połechtało moje poczucie estetyki. Oprócz samych postaci, które nawiasem mówiąc, świetnie wpisują się w konwencję i są dobrze dopracowane pod względem szczegółów, uwagę przyciąga rozmaitość perspektyw, w których są ukazywane. Mam nieśmiałe wrażenie, że męskie fizjonomie są od kobiecych lepiej dopracowane. Polecam przede wszystkim przyjrzenie się krasnoludzkiemu łowcy smoków. Jae-Hwan Kim radzi przyzwoicie sobie ze scenami dynamicznymi, ciekawe są na przykład efekty rozlewu krwi, która teatralnie zastyga w powietrzu, tańczące w różnych kierunkach długie pukle włosów bohaterek, czy oślepiające wystrzały z broni palnej. Jest na co popatrzeć. Rozmieszczenie kadrów również ciekawie buduje napięcie, przykładów nie przywołuję, żeby nie psuć zabawy.

Teraz kilka kropel dziegciu. Fabuła jest mówiąc oględnie prosta, czasem naiwna. Jest zdecydowanie gorszą stroną, niż oprawa graficzna. Nie czepiam się wątku głównego – zasiadając do lektury godziłem się w pewien sposób na historię o herosach. Pojawiają się jednak szczegóły trochę kłujące. Dziwaczny jest epizod, w którym poznajemy rodziców jednej z bohaterek – Anveeny. Ci ludzie są zupełnie nierzeczywiści, nawet jak na konwencję fantasy. Do ich domu wbiega córka prowadząc ze sobą rannego młodzieńca, którego przedstawia jako smoka. Potem szturmują ich rozjuszeni łowcy tychże stworzeń. Śmierć wisi w powietrzu. Tymczasem sympatyczna para z dziecięcą prostodusznością i bez żadnych pytań najpierw udziela schronienia uciekinierowi, a potem proponuje posiłek bandzie zapyziałych zbrojnych. Uśmiechają się patrząc w wielką lufę fuzji, którą dzierży przywódca bandy. Zastanawiam się czy to jakiś stojący na wyższym poziomie abstrakcji, pokrętny plan autora scenariusza. Może w trzecim tomie dowiemy się, że rodzice dziewczyny byli potężnymi bohaterami na emeryturze, a może, że ich ciała zamieszkiwały jakieś szalone demony. Obawiam się jednak, że jest to tylko zwykły żart. Opowieść nagle staje się komedią. Zaskoczenie zbirów, którzy zapraszani są na herbatkę ma wywołać uśmiech na twarzy czytelnika. Problem w tym, że ten obrazek kompletnie nie pasuje do klimatu historii. Jeżeli moje przypuszczenia okażą się bezpodstawne – publicznie zwrócę honor.

Niezbyt logicznie przedstawiony jest też czarny charakter. Gada jak najęty i opowiada swoim ofiarom historię życia. Zamiast zażądać wprost tego, po co przyszedł, ma przecież do tego odpowiednie środki. Okej, przyjmijmy, że jest to manewr autora – czytelnik musi przecież zostać wprowadzony w zawiłości intrygi... Nie opuszcza mnie jednak przeczucie, że można by to rozwiązać inaczej, za pomocą wewnętrznego monologu prowadzonego w myślach na przykład.

Fabuła w kontekście całej trylogii może okazać się standardowa i płaska, a w konsekwencji znudzić, mimo udanego, choć nie pozbawionego kilku błędów tłumaczenia. Jeżeli oczekujecie klasycznej heroic fantasy, miłej dla oka i wpisanej w ciekawą przestrzeń, pełnej efektownych potyczek, ładnych teł i dopracowanych graficznie postaci, nie zawiedziecie się. Można się jednak zastanowić, dlaczego współcześni autorzy czerpią z tak bardzo wyeksploatowanego źródła historii o bohaterach ratujących świat. Jest przecież tyle nowych, dobrych pomysłów na rozwijanie tego gatunku. Z drugiej strony trzeba spojrzeć umownie – świat „Warcrafta” przepełniony jest heroizmem, więc i komiks powinien ten klimat podtrzymywać. Ja postanowiłem dać „Trylogii Sunwell” szansę na rozwinięcie skrzydeł, choć o ile pamiętam, autorzy heroic fantasy w kolejnych częściach zazwyczaj eskalują skalę konfliktu i zwiększają zagęszczenie potyczek. Czekam na drugą część, żeby się o tym przekonać.

Dodaj do:

Zobacz także

Powiązane tematy: Kasen Comics, Warcraft.

Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki.

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
8,00/10 (1 głosów)

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 6 dodaj

[1] Re: Warcraft - Trylogia Sunwell tom 1
Gotenks [*.tvkdiana.pl], 08.12.2005, 15:36:40, oceny: +0 -0
GotenksRecka rozwiala moje watpliwosci. W tym miesiacu kupie sobie ten komiks :)
[2] Re: Warcraft – Trylogia Sunwell tom 1
XioN [*.c205.msk.pl], 13.12.2005, 22:02:47, oceny: +0 -0
XioNbaaardzo ciekawy tytuł polecam a jeszcze jak ktos jest fanem warcrafta to nie bedzie zawiedziony.. tylko cena..
[3] Re: Warcraft – Trylogia Sunwell tom 1
AL_MAGGOT [*.man.bydgoszcz.pl], 26.12.2005, 14:43:42, oceny: +0 -0
Ja kupiłem ten komiks i jestem zadowolony :D. A co do ceny to jest nie proporcjonalna do jakości! JAKOŚĆ GÓRĄ CENE MOŻNA POMINĄĆ :D hehehheheheheheh
[4] Re: Warcraft – Trylogia Sunwell tom 1
BTM in da praca! [*.dev.microsoft.com] [*.venti.com.pl], 23.02.2006, 15:54:02, oceny: +0 -0
Mój boże .. "króla Lich"????
Toż to nie imie...
[6] Re: Warcraft – Trylogia Sunwell tom 1
Haru [*.polsl.pl], 25.10.2007, 23:48:08, odpowiedź na #4, oceny: +0 -0
HaruChyba powinno byc "Króla Lisza"
[5] Re: Warcraft – Trylogia Sunwell tom 1
Fin-chan [*.neoplus.adsl.tpnet.pl], 31.10.2006, 19:09:58, oceny: +0 -0
Nie wiedziałam, że jest coś takiego jak komiks warctraft
Powered by WashuOS