header imageheader imageheader image

Youkou #7

Grisznak

Było to jakiś rok temu, kiedy na DOJIconie zauważyłęm faceta siedzącego ze sporym stosem zadrukowanych kartek a4, każdą podpisaną „Youkou”. Zapytany, odpowiedział, że to fanzin i to pierwszy numer. Kierowany raczej sentymentem do fanowskiej prasy wysupłałem z kieszeni pięćdziesiąt groszy i kupiłem jeden egzemplarz. Tak wyglądał mój pierwszy kontakt z Youkou i jego twórcą – Garetem.

youkou_7.png
Okładka siódmego numeru Youkou

Dziś trzymam w rękach siódmy (a to ponoć szczęśliwa liczba) numer fanzina. Z dwustronnego newslettera „Youkou” stał się dwudziestoczterostronnicowym ziniaczem z prawdziwego zdarzenia. Wrażenie estetyczne jest niezłe, czytelny i jasny skład i niezła oprawa graficzna (m.in. rysunki znanej z fanzina „Nansze” Mei). Można by się przyczepić do niekiedy zbyt dużej czcionki, choć zrozumiałe jest, że nie każdy lubi wpatrywać się drobniutkie litery. Skany zdjęć są na średnim poziomie, to samo dotyczy screenshotów. Jedynym nieporozumieniem jest (moim zdaniem) koszmarny rysunek w opowiadaniu „Wilkołak” ale de gustibus...

Przejdźmy do tego, co powinno interesować nas najbardziej czyli do treści. Numer siódmy ukazał się na krótko przed obchodami dziesięciolecia mangi w Polsce. Z tego też powodu pierwszy większy tekst to wypowiedzi kilku osób, które odcisnęły swoje (większe bądź mniejsze) piętno na naszym fandomie. Pomysł dobry, wypowiedzi są długie i ciekawe oraz różnorodne. Co ciekawe, odbiegają od stereotypowego ostatnio smędzenia w stylu „fandom jest w stanie agonii”.

Kolejny tekstem jest artykuł poświęcony organizowaniu konwentów. Oczywiście, tej tematyce można by poświęcić całą objętość Youkou, dlatego też autor artykułu – Seba, skupił się na najważniejszych kwestiach, o których i tak nie wszyscy organizatorzy raczą pamiętać. Z tego też powodu lekturę tego tekstu można polecić wszystkim, także i tym, którzy przy organizowanych przez siebie konwentach dopisują coraz to dalsze cyferki.

Następnie dostajemy dwie obszerne, całostronnicowe recenzje. Dotyczą one dość odmiennych od siebie tytułów – shojo „The Wallflower” i mangi samurajskiej „Vagabond”.

Z kronikarskiego obowiązku wspomnę o artykule na temat j-rockowego zespołu Penicillin (bo przyznaję, że lepiej znam się na twórczości Loitumy niż na rocku rodem z Japonii).

Poziomem od reszty materiałów nieco odbiega (na minus) tekst o Kino’s Journey. Nie wiem, jak innych, ale mnie osobiście raziła konstrukcja zdań i powtórki. Na dodatek autor pomylił w tytule anime „A Wind Called Amnesia” i z ostatniego słowa zrobił „Amnestia”. Dobrze, że nie Amnesty International...

Za zbędny uznać też można tekst „Fantazja na Jawie” poświęcony LARP-om. Dotyczy on RPG, poza tym nie odkrywa nic nowego. Dużo ciekawszy, choć moim zdaniem za krótki jest tekst pt. „Realistyka walk z Gundamie” (a nie powinno być „Realizm”?). Choć do fanów tej serii się nie zaliczam, tekst przeczytałem z zainteresowaniem.

Tym co z pewnością wielu zainteresuje jest druga część „Comics Undbound” poświęcony wydawanym w USA (a także i u nas) komiksom tworzonym przez Koreańczyków. Tym razem znalazło się tu miejsce dla „Wild C.A.T.S” i „X4”. Zdaję sobie doskonale sprawę, że to ciekawe tytuły, jednak czy podtytuł zina „fanowskie czasopismo o kulturze i animacji japońskiej” nie staje się tu zbyt sztywnym gorsetem?

Kolejnych pięć stron zajmuje opowiadanie „Wilkołak”. Jeśli chodzi o moje zdanie, to jest ono cokolwiek średnie, a wrażenie psuje dodatkowo niezbyt udana ilustracja. Jeśli mógłbym coś zasugerować, to może lepiej by przeznaczyć to miejsce na fanfiki (tylko błagam, nie yaoi !) lub shorty. Aha, proszę też pamiętać, że nie każda osoba pisząca jest automatycznie dobrym rysownikiem!

Na koniec dostajemy trzy krótkie teksty poświęcone kolejno – Teatrom w Japonii, Japońskim Walentynkom i Domom w Japonii. Krótkie, treściwe i ciekawe – tak by je można podsumować.

Jeśli chodzi o podsumowanie, to pogratulować trzeba Garetowi samozaparcia i konsekwencji, dzięki której przez rok udało mu się stworzyć naprawdę przyzwoity zin. Oczywiście, nie wszystko jest idealne. Brakuje mi zwłaszcza bardziej ostrego, krytycznego języka, który, jak na mój gust, zawsze był domeną prasy fanowskiej. W Youkou wszyscy piszą „poprawnie” i „grzecznie”, tymczasem nie wszystko przecież jest idealne, i o tym także warto by napisać. Przydałoby się też nieco publicystyki oraz humoru – ale to wszystko leży w gestii twórcy zina, któremu życzę powodzenia i jeszcze wielu kolejnych udanych numerów.

Dodaj do:

Zobacz także

Z tą publikacją nie są jeszcze powiązane żadne sznurki.

Ocena

12345678910
Wystawiać oceny mogą tylko zarejestrowani użytkownicy.
3,67/10 (3 głosów)

Komentarze

Sposób wyświetlania:

Ilość komentarzy: 5 dodaj

[1] Re: Youkou #7
Drake [*.akron.net.pl], 22.06.2006, 01:40:45, oceny: +0 -0
DrakeZ youkou jestem od początku i pewnie będę do końca :)
[2] Re: Youkou #7
Vulcan [*.pools.arcor-ip.net], 22.06.2006, 12:49:41, odpowiedź na #1, oceny: +0 -0
VulcanKońca Twojego lub fanzinu:)))) A fanzin bardzo fajny, rzeczowy i dobrze się go czyta.
[3] Re: Youkou #7
Drake [*.akron.net.pl], 22.06.2006, 23:37:29, odpowiedź na #2, oceny: +0 -0
DrakeCiekawe który nastąpi wcześniej ;]
[4] Re: Youkou #7
Xellos-sama [172.27.1.*], 23.06.2006, 10:21:28, oceny: +0 -0
Znam Gareta i muszę powiedzieć, że z youkou odwalił kawał porządnej roboty. Każdy numer wygląda lepiej od poprzedniego.
Mam takie pytanie; ma ktoś z was numer 2 w wersji elektronicznej?
[5] Re: Youkou #7
Vulcan [*.pools.arcor-ip.net], 26.06.2006, 11:50:35, odpowiedź na #4, oceny: +0 -0
VulcanTrzeba Garetowi powiedzieć, żeby wrzucił w końcu:)
Powered by WashuOS